– Mamoooooo!- przybiega do mnie Młody z płaczem.
– Co się stało?- pytam i go przytulam.
– Uderzyłem się w siusiajkę.- woła przez łzy.
– Bardzo?
– Baaaaaaaaaaaaaaaaardzo- szlocha.
Dech mi zaparło, wszak wiadomo, że z męskością nie ma żartów. Przerażona zabieram syna do łazienki. Dokonuję oględzin. Patrzę, czy ten siusiak nie spuchnięty, czy nie siwy.
– Ale jak ty to zrobiłeś?
– Głoooooowąąąąąąąąąąąąaaa- jęczy dalej.
– Ale jak- sama zaczynam mówić przez łzy prawie- Jak głową? W siusiaka?
– Nie w siusiaka- mówi ocierając łzy.
– To w co?!
– W SIUSIARJĘ.O tam na tarasie.
Spoglądam na taras.
– W suszarkę?
– Taaaaaaak, w SZUSZAJKĘ. Głowąąąąąąąąąąąą.

#WSiusiajkęGłową