A propos okropnej wysypki Młodej przypomniało mi się, jak sama, z potwornym uczuleniem, udałam się do lekarza.
– Witam. Co pani dolega?
– W ciąży dostałam okropnej wysypki. I niestety tak pozostało. Nie wiem co z tym zrobić.
I pokazałam lekarzowi moje dłonie. Całe w ranach i bliznach.
– O Boże. A to piczka.- padło z ust lekarza.
Nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam. Wszystkiego mogłam się spodziewać, różnie ludzie reagowali na widok moich dłoni. Ale, żeby wysypkę nazywać piczką…no z tym to się jeszcze nie spotkałam… Dlatego z niedowierzaniem zapytałam.
– Słucham?
– Jest pani atopiczką.- powiedział i coś tam zaczęło mi już świtać.- Ma pani atopowe zapalenie skóry.
Dostałam odpowiednie maści, które w sumie i tak nie pomogły. Dopiero w drugiej ciąży ta „piczka” mi przeszła 😉